Rząd zmienił zdanie w ostatniej chwili. Od 1 stycznia drastyczna podwyżka w sklepach. Polacy ruszyli na zakupy
To cios, którego handlowcy, producenci, a przede wszystkim klienci się nie spodziewali. Miało być stabilnie, przewidywalnie i zgodnie z wieloletnim planem, a będzie drożyzna i chaos. Zgodnie z najnowszą, zaskakującą nowelizacją ustawy akcyzowej, rząd w ostatniej chwili wycofał się z wcześniejszych ustaleń „mapy drogowej”. Już od 1 stycznia 2026 roku akcyza na alkohol etylowy i wyroby spirytusowe wystrzeli w górę nie o 5 proc., jak nam obiecywano, ale aż o 15 proc. Eksperci i branża łapią się za głowy, wyliczając, o ile zdrożeje przysłowiowa „małpka”, butelka wódki na wesele czy zwykłe piwo. Masz w planach dużą imprezę w przyszłym roku? To absolutnie ostatni moment na zrobienie zapasów po „starych” cenach, bo za 16 dni paragony grozy staną się codziennością.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce
Koniec roku to zazwyczaj czas podsumowań i świątecznych zakupów, ale w 2025 roku grudzień upływa pod znakiem nerwowego liczenia pieniędzy i biegania po hurtowniach. Klienci, którzy odkładali zakupy na sylwestrową zabawę lub przyszłoroczne imprezy rodzinne na ostatnią chwilę, mogą srogo pożałować swojej opieszałości. Ostatnie dwa tygodnie grudnia to dramatyczny wyścig z czasem, by zdążyć przed wejściem w życie nowych, znacznie bardziej restrykcyjnych stawek podatkowych, które uderzą w portfele milionów konsumentów.
Złamana obietnica „Mapy Drogowej”. Biznes czuje się oszukany
Aby zrozumieć skalę oburzenia, trzeba cofnąć się o kilka lat. Jeszcze do niedawna przedsiębiorcy i konsumenci żyli w przekonaniu, że podwyżki akcyzy są zaplanowane i „zabetonowane” do 2027 roku na poziomie 5 proc. rocznie. Taka umowa społeczna, szumnie nazwana przez Ministerstwo Finansów „mapą drogową”, została uchwalona po to, by chronić rynek przed szokami cenowymi, dać firmom czas na dostosowanie cenników i zapobiec rozwojowi szarej strefy. Branża spirytusowa i piwowarska zacisnęła zęby i zgodziła się na kroczące podwyżki, wierząc w stabilność prawa.
Niestety, w obliczu rosnących potrzeb budżetowych i dziury w kasie państwa, rząd postanowił zmienić zasady w trakcie gry. Nowelizacja ustawy o podatku akcyzowym, która wchodzi w życie z hukiem 1 stycznia 2026 r., wyrzuca te ustalenia do kosza. Podniesienie stawki na alkohol etylowy o 15 proc. względem roku 2025 to trzykrotnie więcej, niż pierwotnie zakładano. Dla budżetu domowego przeciętnego Polaka to zmiana odczuwalna natychmiastowo.
Mechanizm „podatku od podatku”. Dlaczego zapłacisz jeszcze więcej?
Wielu konsumentów mylnie zakłada, że skoro akcyza rośnie o 15 proc., to cena na półce wzrośnie w podobnym stopniu. Rzeczywistość jest jednak znacznie bardziej brutalna z powodu specyficznej konstrukcji polskiego systemu podatkowego. Mamy tu do czynienia z mechanizmem „kuli śnieżnej”.
Akcyza jest podatkiem pośrednim, który wlicza się w podstawę opodatkowania podatkiem VAT. Oznacza to, że wyższa akcyza automatycznie podbija kwotę podatku VAT (23 proc.), którą płacimy przy kasie. Płacimy więc podatek od podatku. Do tego dochodzą rosnące koszty produkcji: droższa energia, wyższe koszty pracy (płaca minimalna rośnie od stycznia do rekordowych poziomów) oraz opłaty „małpkowe” i cukrowe. Analitycy rynku ostrzegają: producenci nie będą w stanie wziąć tych kosztów na siebie. Marże są już na tyle niskie, że 100 proc. podwyżki zostanie przerzucone na klienta końcowego. W efekcie, cena butelki wódki 0,5l może wzrosnąć skokowo o kilka złotych z dnia na dzień.
Wesela zagrożone. „Ludzie wywożą towar paletami”
Informacja o drastycznej podwyżce wywołała prawdziwy popłoch wśród par planujących wesela w 2026 roku. Właściciele hurtowni alkoholi w całej Polsce raportują w grudniu rekordowe obroty, porównywalne jedynie z okresami przedświątecznymi z najlepszych lat koniunktury. Mechanizm jest prosty i wynika z czystej matematyki.
Przyjmijmy, że na średnie wesele potrzeba około 150-200 butelek wódki oraz kilkadziesiąt butelek wina. Jeśli cena jednej butelki wzrośnie w styczniu o średnio 3-4 złote (co jest ostrożnym szacunkiem przy skumulowaniu akcyzy, VAT-u i kosztów produkcji), to przy zakupie 200 butelek mówimy o stracie rzędu 600-800 złotych. Dla młodej pary to równowartość np. oprawy muzycznej w kościele czy dodatkowej atrakcji dla gości. Kupując zapas „weselnej” teraz, można te pieniądze „zarobić” w jedno popołudnie. To klasyczny przykład FOMO (strachu przed utratą okazji), który w tym przypadku jest w pełni uzasadniony ekonomicznie.
Cios w małe sklepy osiedlowe
Podwyżka akcyzy to nie tylko problem konsumentów, ale być może gwóźdź do trumny dla tysięcy małych, rodzinnych sklepów w Polsce. Z danych rynkowych wynika, że sprzedaż alkoholu i wyrobów tytoniowych generuje znaczną część (często nawet 30-40 proc.) obrotu w małym handlu tradycyjnym. To produkty, po które klient przychodzi regularnie, przy okazji kupując pieczywo czy nabiał.
Gdy ceny alkoholu przekroczą pewną barierę psychologiczną, część klientów ograniczy zakupy, a inni przeniosą się do dyskontów, które dzięki efektowi skali mogą negocjować z dostawcami lepsze ceny i czasowo amortyzować podwyżki („wojny cenowe”). Mały sklepikarz nie ma takiej możliwości. Jeśli obroty na „procentach” spadną, rentowność wielu placówek znajdzie się pod kreską. Organizacje zrzeszające handel alarmują: rok 2026 może przynieść falę bankructw małych sklepów, które nie wytrzymają presji kosztowej i podatkowej.
Czy wróci widmo bazaru i „fiołkowej” wódki?
Eksperci od polityki społecznej i uzależnień wskazują na jeszcze jedno, niezwykle groźne zjawisko. Historia pokazuje, że każda gwałtowna podwyżka akcyzy (powyżej inflacji i wzrostu wynagrodzeń) skutkuje rozkwitem szarej strefy. Polacy, nie mogąc pozwolić sobie na legalny alkohol w sklepie, mogą zacząć szukać tańszych alternatyw.
Powrót nielegalnego odkażania spirytusu przemysłowego, przemyt zza wschodniej granicy czy pokątna produkcja bimbru na masową skalę – to scenariusze, które w latach 90. były w Polsce plagą. Rząd, licząc na dodatkowe 2 miliardy złotych wpływów do budżetu z wyższej akcyzy, może się srogo przeliczyć (tzw. Krzywa Laffera). Jeśli legalna sprzedaż załamie się o kilkanaście procent, wpływy z podatków, zamiast wzrosnąć, mogą spaść, a koszty leczenia zatruć alkoholem niewiadomego pochodzenia obciążą system ochrony zdrowia.
Argument zdrowotny czy łatanie budżetu?
Rząd broni swojej decyzji argumentami prozdrowotnymi. Ministerstwo Finansów oraz resort zdrowia podkreślają, że alkohol w Polsce jest wciąż relatywnie tani w stosunku do zarobków, co sprzyja modelowi picia ryzykownego. Podwyżka ma ograniczyć dostępność ekonomiczną używek, zwłaszcza wśród młodzieży. Z tym argumentem trudno dyskutować na poziomie etycznym, jednak krytycy wskazują na hipokryzję władzy. Nagła zmiana „mapy drogowej” o 10 punktów procentowych w górę wygląda w ich oczach nie jak troska o wątroby Polaków, ale jak desperackie szukanie pieniędzy na pokrycie gigantycznego deficytu budżetowego i obsługę rosnącego długu publicznego.
Co z piwem i winem? One też nie uciekną przed podwyżką
Błędem jest myślenie, że problem dotyczy tylko „mocnych trunków”. Nowe stawki uderzają szeroką ławą w cały asortyment. Browary, które i tak borykają się ze spadkiem sprzedaży i rosnącymi kosztami surowców, będą zmuszone podnieść ceny. Choć w przypadku jednej puszki piwa podwyżka wynikająca z samej akcyzy może wydawać się groszowa (kilkanaście groszy), to po doliczeniu VAT-u i marży sklepu, „czteropak” może zdrożeć o złotówkę lub więcej. W skali roku dla regularnego konsumenta są to kwoty zauważalne.
Podobnie sytuacja wygląda z winem. Wzrost kosztów transportu i produkcji w połączeniu z wyższym podatkiem sprawi, że tanie wina stołowe mogą zniknąć z rynku, zastąpione przez produkty droższe. Sylwester 2025/2026 będzie prawdopodobnie najdroższym w historii, jeśli chodzi o koszt „szampańskiego” toastu.
HCU – Co to oznacza dla Ciebie? Ostatnia szansa na ochronę portfela
Zegar tyka nieubłaganie. Zostało zaledwie 16 dni obowiązywania „starych”, niższych stawek podatkowych. Oto konkretna lista działań, które warto rozważyć, zanim wybije północ 31 grudnia:
- Wesela i komunie 2026: Jeśli jesteś organizatorem takiej imprezy, nie zwlekaj. Udaj się do hurtowni lub dyskontu jeszcze w tym tygodniu. Pamiętaj, że w okresie międzyświątecznym logistyka może „siąść”, a towaru może po prostu zabraknąć na półkach z powodu panicznego wykupywania. Zabezpiecz towar teraz.
- Sylwester i Karnawał: Planujesz domówkę? Kup napoje teraz. Sklepy, widząc wzmożony popyt, mogą podnieść marże jeszcze przed Nowym Rokiem, wiedząc, że klienci i tak kupią towar. Nie daj się złapać na ten mechanizm.
- Sprawdź daty na półkach w styczniu: Teoretycznie, towar, który trafił do sklepu ze starą akcyzą, powinien być sprzedawany taniej. W praktyce sieci handlowe często ujednolicają ceny w momencie wejścia nowych przepisów („aktualizacja cenników”). Nie licz na to, że 2 stycznia znajdziesz w markecie „starą partię” w niższej cenie. To marzenie ściętej głowy.
- Inwestycja w jakość, nie ilość: Skoro alkohol będzie droższy, może to moment na zmianę nawyków? Zamiast kupować dużo taniego alkoholu wątpliwej jakości, rynek może wymusić na nas rzadsze zakupy, ale produktów z wyższej półki. To jedyny „pozytywny” aspekt tej zmiany dla Twojego zdrowia.
Rok 2026 przywita nas brutalną weryfikacją siły nabywczej naszych pensji. Rząd, szukając pieniędzy, sięga głębiej do kieszeni konsumentów, łamiąc przy tym zasady przewidywalności prawa podatkowego. Czy Polacy zaakceptują nowe ceny, czy może czeka nas renesans bimbrownictwa i wycieczek po alkohol do sąsiadów? Czas pokaże, ale jedno jest pewne – tanio to już było, a „mapa drogowa” okazała się mapą prowadzącą na manowce.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Zawodowo interesuje się prawem i ekonomią.