Pyton nad Wisłą pożarł psa! Wciąż jest na wolności. Odławiacze na miejscu
Najnowsze doniesienia w sprawie węża mówią, że gad zaatakował psa, a następnie go zjadł. Wczoraj wieczorem gad widziany był przez wędkującego nad Wisłą mężczyznę. O świcie poszukiwania zostały wznowione.
Wczorajszej nocy opublikowaliśmy ostrzeżenie dla mieszkańców powiatu Otwockiego, w szczególności terenów blisko Wisły. Węża widziano w Glinkach – powiat Otwocki, gm Karczew.
O fakcie poinformował Mirosław Pszonka, starosta otwocki.
Według doniesień gad popłynął w gorę rzeki i tam miał zostać złapany przez odławiaczy z Piaseczna.
Niestety gadowi udało się uciec. Dziś od 4:30 trwa akcja odławiania zwierzęcia.
Wąż po zrzuceniu tzw. „wylinki” był wygłodniały, naTemat podaje, że słyszeli jakoby zaatakował psa.
Nagle przedstawiciele służby ochrony i ratownictwa zwierząt krzyczą do siebie przez szczekaczkę. – Zginął pies! Pyton prawdopodobnie go pożarł! – nie wierzymy w to, co słyszymy. Podchodzimy do współpracownicy fundacji. Pytamy, czy wąż na pewno jest w pobliskim lesie. – Tak, jest! — brzmi żołnierska odpowiedź — pisze naTemat.pl
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.