Możesz zapłacić nawet 30 000 zł odszkodowania za złamaną nogę. To twoja wina, nawet jeśli grunt jest miejski

Budzisz się rano, wyglądasz przez okno – biało. Piękna zima, myślisz, dopijając kawę i szykując się do pracy. Wychodzisz z domu, wsiadasz do samochodu i odjeżdżasz. Chodnik przed twoim ogrodzeniem jest pokryty warstwą ubitego śniegu i lodu, ale przecież „to teren gminy”, a ty spieszysz się do biura. Dwie godziny później na tym chodniku przewraca się starsza kobieta. Diagnoza: skomplikowane złamanie szyjki kości udowej. Pół roku później otrzymujesz pismo z sądu. Poszkodowana żąda zwrotu kosztów leczenia, rehabilitacji i zadośćuczynienia za ból. Łącznie: 45 000 złotych. Twoja obrona, że „byłeś w pracy” lub „chodnik należy do miasta”, zostaje oddalona w pierwszej rozprawie. Witaj w brutalnym świecie odpowiedzialności właściciela nieruchomości, gdzie za zaniedbanie na cudzym gruncie płacisz własnym majątkiem.

Fot. Warszawa w Pigułce

W Polsce panuje powszechne przekonanie, że skoro płacimy podatki lokalne, to służby miejskie powinny dbać o każdy metr kwadratowy przestrzeni publicznej. Niestety, ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach to „kukułcze jajo” podrucone właścicielom domów jednorodzinnych, kamienic i zarządcom bloków. Przepisy przerzucają brudną robotę – i co gorsza, odpowiedzialność cywilną – na obywateli. Zima 2025/2026 zapowiada się kapryśnie, z częstymi przejściami przez zero stopni, co oznacza gołoledź. To idealne warunki do tragedii, która może zrujnować twój domowy budżet szybciej niż inflacja.

Absurd prawny: Grunt ich, praca twoja

Kluczowy przepis, który spędza sen z powiek prawnikom i właścicielom domów, znajduje się w art. 5 ust. 1 pkt 4 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Mówi on jasno: Właściciele nieruchomości zapewniają utrzymanie czystości i porządku przez uprzątnięcie błota, śniegu, lodu i innych zanieczyszczeń z chodników położonych wzdłuż nieruchomości.

Co to oznacza w praktyce?

  • Terytorium: Jeśli chodnik przylega bezpośrednio do granicy twojej działki (płotu), obowiązek odśnieżania spoczywa na tobie. Nie ma znaczenia, że chodnik jest własnością gminy, a ty nie masz prawa postawić na nim nawet doniczki. Masz obowiązek go sprzątać.
  • Czas reakcji: Prawo nie precyzuje, w ile minut po opadach masz chwycić za łopatę. Sądy używają terminu „niezwłocznie”. Jeśli śnieg padał całą noc, rano chodnik musi być czysty. Tłumaczenie „byłem w pracy od 8 do 16” nie jest okolicznością łagodzącą. Sąd uzna, że powinieneś wynająć firmę lub poprosić sąsiada.
  • Metoda: Nie wystarczy zepchnąć śniegu na bok. Musisz usunąć śliskość (lód). Sypanie piaskiem, solą lub chlorkiem magnezu to konieczność. Jeśli odśnieżysz, ale zostawisz „szklankę”, nadal ponosisz winę.

„Pas zieleni” – twoja jedyna deska ratunku

Jest jeden wyjątek, który ratuje tysiące Polaków przed porannym machaniem łopatą. To słynna „ustawowa luka trawnikowa”. Obowiązek sprzątania dotyczy chodnika położonego bezpośrednio przy granicy nieruchomości. Słowo „bezpośrednio” jest kluczowe.

Jeśli pomiędzy twoim płotem a chodnikiem znajduje się pas zieleni (trawnik), rów melioracyjny lub pas innej własności gminy – obowiązek odśnieżania spada na gminę. Nawet jeśli ten pas zieleni ma pół metra szerokości i rośnie na nim tylko chwast. Fizyczne oddzielenie chodnika od granicy działki zwalnia cię z odpowiedzialności. Warto sprawdzić mapy geodezyjne. Czasem płot stoi w granicy, a czasem jest cofnięty. Te kilkadziesiąt centymetrów może decydować o tym, czy zapłacisz odszkodowanie, czy zrobi to miasto.

Mandat to pikuś. Bój się pozwu cywilnego

Straż Miejska może wystawić mandat za nieodśnieżony chodnik. Zgodnie z nowym taryfikatorem to zazwyczaj od 100 do 500 zł (choć art. 117 Kodeksu Wykroczeń przewiduje naganę lub grzywnę do 1500 zł). Większość ludzi machnie na to ręką. „Zapłacę te 200 zł raz na zimę i mam spokój”. To myślenie życzeniowe.

Prawdziwe zagrożenie leży w Kodeksie Cywilnym (art. 415): „Kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia”. Jeśli przechodzień poślizgnie się na twoim nieodśnieżonym kawałku chodnika i zrobi sobie krzywdę, odpowiadasz za to finansowo. Katalog roszczeń jest szeroki:

Zwrot kosztów leczenia: Operacje, leki, prywatne wizyty lekarskie (bo na NFZ są kolejki), rehabilitacja. To łatwo może wynieść 10-20 tysięcy złotych.

Zadośćuczynienie za ból i krzywdę: To subiektywna kwota za cierpienie. Sądy przyznają tu od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Utracone zarobki: Jeśli poszkodowany prowadzi firmę i przez złamaną rękę nie mógł pracować przez 3 miesiące, musisz pokryć jego straty.

Renta: Najczarniejszy scenariusz. Jeśli wypadek spowoduje trwały uszczerbek na zdrowiu (np. inwalidztwo), sąd może zasądzić dożywotnią rentę płatną co miesiąc.

Przypadek z wokandy: Właściciel kamienicy musiał zapłacić łącznie ponad 80 tys. zł kobiecie, która złamała nogę w biodrze. Proces trwał 3 lata, odsetki urosły, a komornik zajął konto właściciela.

Sople nad głową – śmierć z dachu

Zagrożenie czyha nie tylko pod nogami, ale i nad głową. Odśnieżanie chodnika to jedno, ale usuwanie nawisów śnieżnych i sopli z dachu to drugi obowiązek zarządcy/właściciela. Tutaj w grę wchodzi nie tylko zdrowie, ale życie i mienie (samochody zaparkowane pod budynkiem). Jeśli sopel spadnie na zaparkowane auto – płacisz za naprawę dachu i szyby. Jeśli spadnie na człowieka – wkracza prokurator z zarzutem nieumyślnego spowodowania uszczerbku na zdrowiu lub śmierci (art. 155 lub 156 Kodeksu Karnego). Za sople wiszące nad chodnikiem grozi mandat do 500 zł, ale w przypadku zagrożenia życia Straż Pożarna może usunąć je na twój koszt, wystawiając rachunek znacznie wyższy niż wynajęcie zwyżki.

„Tabliczka nie chroni” – największy mit właścicieli

Wielu właścicieli wywiesza na płocie tabliczkę: „Uwaga! Obiekt nieodśnieżany! Przechodzisz na własne ryzyko” lub „Uwaga, spadające sople”. Prawnicy nazywają to „zaklinaniem rzeczywistości”. Taka tabliczka nie ma żadnej mocy prawnej i nie zwalnia z odpowiedzialności. Obowiązek ustawowy jest nadrzędny. Nie możesz jednostronnie „wyłączyć” ustawy, wieszając kartkę papieru. Sąd może potraktować taką tabliczkę co najwyżej jako dowód na to, że wiedziałeś o zagrożeniu i świadomie nic z nim nie zrobiłeś (wina umyślna), co tylko pogorszy twoją sytuację procesową.

Dla kogo śnieg jest złotem? Kancelarie odszkodowawcze

Musisz wiedzieć, że rynek usług prawnych w Polsce się zmienił. Powstały wyspecjalizowane kancelarie odszkodowawcze, które aktywnie szukają poszkodowanych. Jeśli ktoś przewróci się pod twoim domem, nie usłyszysz „przepraszam, gapa ze mnie”. Poszkodowany trafi do prawnika, który „za procent” wywalczy dla niego maksymalne odszkodowanie. Dla nich to czysty biznes. Prawnicy doskonale wiedzą, jak udokumentować zdarzenie:

Wezwanie karetki na miejsce (dokumentacja medyczna z adresem zdarzenia).

Notatka policyjna/Straży Miejskiej o stanie nawierzchni.

Zdjęcia oblodzonego chodnika wykonane smartfonem. Mając taki komplet dowodów, w sądzie jesteś bezbronny.

Co to oznacza dla Ciebie? Jak nie zbankrutować przez zimę? HCU

Zima 2025 to nie przelewki. Aby spać spokojnie, musisz podjąć konkretne kroki. Samo „staram się” nie wystarczy.

1. Sprawdź swoją polisę OC w życiu prywatnym

To najważniejsza rada w tym tekście. Większość polis mieszkaniowych ma dodatek „OC w życiu prywatnym”. Upewnij się, że obejmuje ono „rażące niedbalstwo” i szkody wyrządzone osobom trzecim w związku z posiadaniem nieruchomości. Suma gwarancyjna 50 000 zł to dziś za mało. Celuj w 200 000 zł lub więcej. Jeśli masz dobre ubezpieczenie, to ubezpieczyciel weźmie na siebie wypłatę odszkodowania i walkę w sądzie.

2. Rób zdjęcia… odśnieżonego chodnika

To brzmi paranoicznie, ale w sądzie liczą się dowody. Jeśli odśnieżyłeś o 7:00 rano, zrób zdjęcie telefonem (z datą i godziną). Jeśli wypadek zdarzy się o 10:00, bo spadł nowy śnieg, masz dowód, że dochowałeś należytej staranności i nie olałeś tematu. To może uratować cię przed wyrokiem, bo prawo wymaga staranności, a nie cudów.

3. Kup piasek z atestem (i trzymaj paragon)

Sypanie popiołem jest nielegalne (ekologia). Sypanie samą solą niszczy buty (kolejny powód do pozwu). Najlepszy jest piasek lub specjalne kruszywo. Posiadanie zapasu piasku w garażu to dowód w sądzie, że byłeś przygotowany do zimy.

4. Wynajmij firmę „na papierze”

Jeśli wyjeżdżasz na ferie lub jesteś starszą osobą, nie proś „pana Mietka” na gębę. Podpisz umowę z firmą odśnieżającą. Wtedy, zgodnie z art. 429 Kodeksu Cywilnego, możesz uwolnić się od odpowiedzialności, przenosząc ją na profesjonalistę. Warunek: musi to być profesjonalna firma, a umowa musi być na piśmie.

5. Sprawdź mapę geodezyjną

Wejdź na Geoportal i zobacz dokładnie, gdzie kończy się twoja działka, a gdzie zaczyna chodnik. Może się okazać, że ten wąski pasek trawy, który kosisz latem „z dobrego serca”, zimą jest twoim zbawieniem, bo prawnie oddziela cię od obowiązku odśnieżania. Wtedy łopata należy do gminy.

Śnieg jest piękny tylko na pocztówkach i stokach narciarskich. Przed twoim domem jest bombą z opóźnionym zapłonem. W grudniu 2025 roku, gdy każdy grosz się liczy, nie pozwól, by lenistwo lub niewiedza kosztowały cię dorobek życia.

Obserwuj nas w Google News
Obserwuj
Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl

Copyright © 2023 Niezależny portal warszawawpigulce.pl  ∗  Wydawca i właściciel: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl