Niektórzy zapłacą więcej! Rewolucja w podatkach
Rząd planuje wprowadzić nową formę rozliczeń dla przedsiębiorców – kasowy PIT. Ta fakultatywna metoda ma pozwolić na opłacanie podatku dochodowego dopiero po otrzymaniu zapłaty za fakturę. Brzmi obiecująco, ale czy rzeczywiście będzie się opłacać? Stowarzyszenie Księgowych w Polsce ma co do tego wątpliwości.
Kasowy PIT to jedna z propozycji Koalicji Obywatelskiej, która znalazła się na liście „100 konkretów na 100 dni rządu”. Zgodnie z tą koncepcją, przedsiębiorcy mogliby płacić podatek dochodowy od osób fizycznych oraz potrącać koszty uzyskania przychodów dopiero w momencie faktycznego otrzymania zapłaty za towar lub usługę. Wybór tej metody miałby się odbywać poprzez złożenie oświadczenia naczelnikowi urzędu skarbowego.
Z kasowego PIT-u mogliby skorzystać przedsiębiorcy prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą, których przychody w poprzednim roku podatkowym nie przekroczyły równowartości 250 tys. euro, a także ci, którzy dopiero rozpoczynają swoją działalność.
Jednak zdaniem Stowarzyszenia Księgowych w Polsce, cytowanego przez „Dziennik Gazetę Prawną”, wybór tej metody może wiązać się ze sporymi kosztami dla przedsiębiorców. „Biura rachunkowe będą mogły zadekretować koszty dopiero na podstawie dobrze opisanego przez przedsiębiorcę wyciągu bankowego, a nie jak obecnie na podstawie dostarczonych faktur” – twierdzi stowarzyszenie. Oznacza to, że usługi księgowe dla firm rozliczających się według kasowego PIT-u mogą znacząco podrożeć. Co więcej, łatwiej będzie również o błędy w rozliczeniach.
Stowarzyszenie zwraca też uwagę na komplikacje wynikające z wyjątków od reguły kasowego rozliczania. Przejście na tę metodę będzie bowiem wiązać się ze zmianami w naliczaniu kosztów – przedsiębiorcy będą mogli uwzględnić w podstawie opodatkowania tylko faktury, które zostały opłacone. Obecnie można wliczyć w koszty także te faktury, które nie są jeszcze uregulowane. W efekcie każdą fakturę, zarówno przychodową, jak i kosztową, trzeba będzie zweryfikować z rachunkiem bankowym. To z kolei wymusi wprowadzenie nowych rejestrów księgowych.
Kasowy PIT oznacza też zmiany w opłacaniu składki zdrowotnej, której wysokość jest powiązana z osiąganymi przychodami. Jak wskazuje Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy InFaktu, jeśli kontrahent nie zapłaci i nie będzie przychodu, to składka również zostanie odłożona w czasie. Jego zdaniem, wprowadzając rozwiązanie z tyloma „haczykami”, rząd jeszcze bardziej skomplikuje obecny system podatkowy. Juszczyk uważa, że jeśli władze chcą wspomóc przedsiębiorców i ich płynność finansową, powinny raczej dopracować już istniejącą ulgę na złe długi.
Propozycja kasowego PIT-u budzi więc sporo wątpliwości. Choć sama idea rozliczania podatku dopiero po otrzymaniu zapłaty może brzmieć kusząco, to związane z nią koszty i komplikacje mogą sprawić, że dla wielu przedsiębiorców wybór tej metody okaże się nieopłacalny. Przed podjęciem decyzji warto dokładnie przeanalizować wszystkie „za” i „przeciw” oraz skonsultować się ze specjalistami.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.