Nowy podatek już przygotowany! Kilkaset tysięcy osób zapłaci gigantyczne kwoty każdego roku

Warszawa przygotowała projekt, który miał uderzyć w najbogatszych właścicieli nieruchomości, ale polityczna kalkulacja okazała się silniejsza od ekonomicznych argumentów. Podatek katastralny od trzeciego mieszkania jest już gotowy do wprowadzenia pod obrady parlamentu, lecz zabrakło politycznej odwagi, by go forsować. Minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz z Polski 2050 otwarcie przyznaje, że lojalność koalicyjna blokuje wprowadzenie tej kontrowersyjnej daniny.

Fot. Warszawa w Pigułce

Projekt ustawy został w pełni opracowany wraz z wszystkimi niezbędnymi dokumentami, obliczeniami i uzasadnieniem prawnym. Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej dysponuje kompletną dokumentacją techniczną, która umożliwiłaby natychmiastowe rozpoczęcie procedury legislacyjnej. Pomimo tej gotowości merytorycznej, ustawa nie trafi do Sejmu z powodu politycznych obaw koalicji rządzącej.

Kluczową przeszkodą okazał się brak podatku katastralnego w umowie koalicyjnej zawartej między partiami tworzącymi obecny rząd. Minister Pełczyńska-Nałęcz podkreśla, że byłoby niepoważne wprowadzanie zmian podatkowych poprzez poselskie projekty ustaw bez wcześniejszego uzgodnienia między koalicjantami. Ta polityczna ostrożność oznacza, że nawet najlepiej przygotowane rozwiązania legislacyjne muszą ustąpić miejsca strategii wyborczej.

Grupa docelowa nowego podatku jest stosunkowo niewielka, ale finansowo znacząca. Według danych ministerialnych jedynie około dwustu tysięcy Polaków posiada trzy lub więcej mieszkań, co stanowi zaledwie osiemdziesiąt setnych procenta całej populacji. Ta relatywnie mała grupa obejmuje jednak osoby o znacznym potencjale finansowym, w tym znanych polityków posiadających po kilkanaście nieruchomości.

Wśród osób, które zostałyby objęte nowym podatkiem, znajdują się przedstawiciele wszystkich głównych ugrupowań politycznych. Robert Kropiwnicki z Koalicji Obywatelskiej deklaruje posiadanie jedenastu mieszkań, podczas gdy Małgorzata Niemczyk z tej samej partii ma dziesięć nieruchomości. Po stronie opozycji Agnieszka Soin z Prawa i Sprawiedliwości jest właścicielką ośmiu lokali, natomiast Krzysztof Śmiszek z Lewicy posiada siedem nieruchomości.

Projektowane przepisy zawierają istotne wyłączenia, które miały chronić rodziny inwestujące w mieszkania dla swoich dzieci. Według planowanych regulacji nieruchomości nabyte z przeznaczeniem dla potomstwa byłyby zwolnione z opodatkowania w proporcji jeden lokal na jedno dziecko. W praktyce rodzina z dwójką dzieci mogłaby posiadać nawet cztery mieszkania bez obciążeń podatkowych, co znacznie ograniczałoby grupę podatników.

Lewica przygotowała alternatywny projekt podatku katastralnego, który różni się szczegółami od propozycji Polski 2050. Włodzimierz Czarzasty zapowiedział opodatkowanie większej ilości mieszkań niż dwa, co sugeruje brak dodatkowych wyłączeń rodzinnych przewidzianych w konkurencyjnym projekcie. Lider Lewicy wyraził gotowość do współpracy nad wspólnym rozwiązaniem, co mogłoby prowadzić do kompromisowego wariantu przepisów.

Głównym motywem wprowadzenia podatku katastralnego nie jest zwiększenie dochodów budżetu państwa, lecz przekierowanie strumieni inwestycyjnych z rynku nieruchomości w inne sektory gospodarki. Ministerstwo argumentuje, że nadmierne inwestowanie w mieszkania powoduje zamrożenie kapitału w betonowych aktywach kosztem rozwoju innych dziedzin ekonomii. Podatek miałby działać zniechęcająco do gromadzenia nieruchomości jako formy lokaty kapitału.

Według danych prezentowanych przez resort funduszy ceny mieszkań w Polsce rosną znacznie szybciej niż wynagrodzenia Polaków, co pogłębia problem dostępności mieszkaniowej. Koszt standardowego pięćdziesięciometrowego mieszkania w Warszawie wzrósł z osiemdziesięciu czterech średnich pensji dwa lata temu do dziewięćdziesięciu dwóch obecnie. Ta tendencja wskazuje na narastającą barierę ekonomiczną dla młodych ludzi pragnących kupić własne mieszkanie.

Wprowadzenie podatku katastralnego od większej liczby nieruchomości zalecają międzynarodowe organizacje gospodarcze, w tym Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju. Te rekomendacje wynikają z rekordowo wysokiego deficytu budżetowego Polski przewidzianego na następny rok, który ma wynieść blisko trzysta miliardów złotych. Podatek katastralny jest jednym z narzędzi mogących pomóc w poprawie sytuacji fiskalnej państwa.

Minister Pełczyńska-Nałęcz umieściła podatek katastralny w pakiecie prorozwojowych rozwiązań podatkowych obok podatku cyfrowego od koncernów technologicznych i podatku bankowego. Wszystkie te instrumenty miałyby służyć pozyskaniu środków na finansowanie przełomowych inwestycji rozwojowych, przekierowując kapitał z mniej produktywnych form lokowania pieniędzy.

Osoby posiadające jedno lub dwa mieszkania nie odczułyby wpływu nowych przepisów, mogąc nadal inwestować w nieruchomości bez dodatkowych obciążeń. Potencjalni nabywcy trzeciego mieszkania musieliby jednak liczyć się z istotnymi kosztami dodatkowymi. Podatek katastralny liczony od wartości rynkowej nieruchomości może osiągać poziom od jednego do czterech procent jej wartości w skali roku.

Właściciel mieszkania wartego pięćset tysięcy złotych mógłby płacić podatek w wysokości od pięciu do dwudziestu tysięcy złotych rocznie, co znacząco wpłynęłoby na opłacalność inwestycji mieszkaniowych. Te szacunki nie uwzględniają jednak szczegółów projektowanych przepisów, które nie zostały oficjalnie ujawnione, w tym potencjalnych zwolnień czy ulg podatkowych.

Rząd zachęca do rozważenia alternatywnych form inwestowania zamiast gromadzenia mieszkań, wskazując na akcje, obligacje, fundusze inwestycyjne czy inwestycje w startupy. Ta strategia ma na celu uwolnienie kapitału obecnie zamrożonego w nieruchomościach i skierowanie go w bardziej produktywne sektory gospodarki napędzające innowacje i wzrost ekonomiczny.

Obecni właściciele trzech lub więcej mieszkań powinni przygotować się na możliwe zwiększenie kosztów utrzymania swoich portfeli nieruchomości. Część z nich może zdecydować się na sprzedaż nadwyżkowych lokali, co potencjalnie wpłynie na sytuację cenową na rynku wtórnym. Zwiększona podaż mieszkań mogłaby czasowo łagodzić presję cenową, choć właściciele prawdopodobnie przerzuciliby część kosztów na najemców.

W większości państw europejskich podatek katastralny stanowi standardowe rozwiązanie systemu podatkowego. Francuzi płacą około jednego procenta wartości nieruchomości rocznie, podobnie jak mieszkańcy Niemiec. We Włoszech podatek obejmuje już drugi lokal mieszkalny, a wpływy z tej daniny stanowią około czterech dziesiątych procenta produktu krajowego brutto.

Polska należy do nielicznych krajów Unii Europejskiej, gdzie obowiązuje podatek od powierzchni zamiast od wartości nieruchomości. Wprowadzenie podatku katastralnego nie rozwiązałoby jednak problemów z dostępnością mieszkań na wynajem, a prawdopodobnie je pogłębiłoby. Właściciele zmuszeni do płacenia wyższych podatków musieliby podnieść czynsz, aby zachować rentowność swoich inwestycji.

Z drugiej strony na rynek mogłoby trafić dodatkowo od stu do stu pięćdziesięciu tysięcy mieszkań dotychczas przetrzymywanych jako lokata kapitału. Takie zwiększenie podaży przez pewien czas wpływałoby na obniżenie cen zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym, choć efekt ten mógłby być przejściowy i zależeć od innych czynników ekonomicznych.

Wprowadzenie podatku katastralnego wymagałoby poniesienia ogromnych kosztów przez administrację państwową związanych z wyceną niemal wszystkich nieruchomości w kraju. W przypadku katastru dotyczącego tylko trzeciego i kolejnych mieszkań budżetowe wpływy mogłyby nie przewyższać kosztów utrzymania całego systemu. Eksperci ostrzegają, że w skrajnych przypadkach dochody z podatku nie zrównoważyłyby wydatków na jego obsługę.

Niektórzy proponują bardziej radykalne rozwiązanie w postaci progresywnego podatku katastralnego od wszystkich nieruchomości. Przykładowe stawki obejmowałyby trzy dziesiąte procenta od pierwszego lokum, pięć dziesiątych procenta od drugiego oraz jeden procent od trzeciego i kolejnych mieszkań. Taki system generowałby większe wpływy przy relatywnie niższych kosztach administracyjnych.

Pomimo technicznej gotowości projektów ich praktyczne wdrożenie pozostaje wysoce niepewne z powodu politycznych uwarunkowań. Minister Pełczyńska-Nałęcz jasno określiła, że bez włączenia podatku katastralnego do umowy koalicyjnej Polska 2050 nie będzie forsować tej ustawy wbrew woli koalicjantów.

Kierownictwo ugrupowania podkreśla znaczenie lojalności i odpowiedzialności wobec partnerów koalicyjnych, nawet gdy istnieją głębokie przekonania o słuszności proponowanych rozwiązań. Ta postawa oznacza, że nawet najbardziej przemyślane projekty ustaw muszą ustępować wymogom politycznej jedności koalicji rządzącej.

Przyszłość podatku katastralnego będzie zależała od wyniku wewnętrznych negocjacji w ramach koalicji oraz kalkulacji wyborczych poszczególnych partii. Jeśli temat zostanie włączony do umowy koalicyjnej przed wyborami w 2027 roku, podatek może stać się rzeczywistością. W przeciwnym razie projekt pozostanie w ministerialnych szufladach do kolejnej kadencji parlamentarnej, kiedy zmiana układu politycznego może stworzyć inne możliwości legislacyjne.

Obserwuj nas w Google News
Obserwuj
Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl

Copyright © 2023 Niezależny portal warszawawpigulce.pl  ∗  Wydawca i właściciel: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl