Polski podróżnik skazany na dożywocie w afrykańskim kraju. Interweniuje polskie ministerstwo
52-letni Mariusz M. z Płocka, przemierzający egzotyczne zakątki świata, znalazł się w centrum międzynarodowego dramatu. Polski podróżnik został zatrzymany przez służby Demokratycznej Republiki Konga (DRK) pod zarzutem sabotażu i szpiegostwa. Po dwóch rozprawach przed tamtejszym trybunałem wojskowym, mężczyzna usłyszał wyrok dożywotniego pozbawienia wolności. Rodzina Polaka oraz polskie władze walczą o jego uwolnienie, podkreślając bezzasadność stawianych mu zarzutów.
Ostatni kontakt z bliskimi Mariusz M. miał 16 lutego 2024 roku. Później ślad po nim zaginął, a zaniepokojona rodzina przez długi czas nie miała informacji o jego losie. Dopiero po kilkudziesięciu dniach podróżnik odezwał się z więzienia Makala Kinszasa, gdzie trafił po wcześniejszym przetrzymywaniu i przesłuchiwaniu przez kongijskie służby w nieznanym miejscu.
23 marca Mariusz M. stanął po raz pierwszy przed trybunałem wojskowym, gdzie prokurator przedstawił mu cztery zarzuty dotyczące sabotażu i niszczenia instalacji Sił Zbrojnych DRK. Polak miał rzekomo zbliżać się do linii frontu z milicjantami grup Mobondo, przemieszczać się bez autoryzacji, robić zdjęcia wrażliwych miejsc oraz potajemnie obserwować działania wojskowe. Prokurator zażądał dla niego „kary najwyższej” – przywróconej niedawno w DRK kary śmierci.
Miesiąc później, 52-latek ponownie pojawił się przed trybunałem wojskowym. Jak relacjonuje jego ciotka, Renata Mackiewicz, mężczyzna nie miał do dyspozycji ani tłumacza, ani adwokata. Po blisko czterech godzinach rozprawy usłyszał wyrok dożywotniego pozbawienia wolności. Obecnie Mariusz M. przebywa w innym więzieniu, gdzie ma mieć zapewnione lepsze warunki do hospitalizacji. Jest na skraju wyczerpania fizycznego i psychicznego.
Sprawa obywatela Polski jest monitorowana przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Wiceszef resortu Andrzej Szejna podkreśla, że zarzuty stawiane Mariuszowi M. są bezzasadne, a władze będą robić wszystko, by doprowadzić do jego uwolnienia. Jak zaznacza, sytuację komplikuje niestabilna sytuacja polityczna w DRK, gdzie niedawno doszło do próby zamachu stanu. Do zaangażowania w sprawę poproszono także prezydenta Andrzeja Dudę, ze względu na prezydencki system panujący w afrykańskim kraju.
Historia Mariusza M. pokazuje, jak łatwo pasja do podróżowania po odległych zakątkach globu może zamienić się w dramat. Polak stał się zakładnikiem politycznych rozgrywek i ofiarą arbitralnych decyzji kongijskiego wymiaru sprawiedliwości. Jego bliscy apelują o wsparcie i nagłośnienie sprawy, choć resort dyplomacji początkowo odradzał medialne zainteresowanie, tłumacząc to dobrem negocjacji.
Pozostaje mieć nadzieję, że dzięki staraniom rodziny oraz polskich władz uda się doprowadzić do uwolnienia Mariusza M. i jego szczęśliwego powrotu do kraju. Jego dramatyczne losy powinny być także przestrogą dla wszystkich śmiałków realizujących marzenia o egzotycznych wyprawach – czasem niestabilna sytuacja polityczna oraz odmienne standardy prawne mogą zmienić przygodę życia w walkę o przetrwanie.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.