„Szkoły w chaosie!” Po decyzji MEN nauczyciele rzucają pracę i odwołują zajęcia
Decyzja Ministerstwa Edukacji o wstrzymaniu wypłat za niezrealizowane godziny ponadwymiarowe wywołała falę oburzenia w szkołach. Nauczyciele mówią o „paraliżu oświaty” – odwołują wycieczki i zajęcia pozalekcyjne, obawiając się utraty części pensji. Związkowcy ostrzegają, że nowe przepisy zamiast uporządkować system, doprowadziły do chaosu i pogorszenia atmosfery w szkołach.

Fot. Warszawa w Pigułce
„Paraliż w szkołach” po decyzji MEN. Nauczyciele masowo rezygnują
W polskich szkołach narasta frustracja i chaos po decyzji Ministerstwa Edukacji Narodowej dotyczącej zasad wynagradzania za godziny ponadwymiarowe. Resort ogłosił, że od teraz nauczycielom nie będą przysługiwały pieniądze za zajęcia, które nie odbyły się z przyczyn niezależnych od nich — na przykład w dniu, gdy klasa wyjechała na wycieczkę. Związkowcy alarmują, że decyzja doprowadziła do „paraliżu szkół”, a pedagodzy masowo rezygnują z organizowania zajęć pozalekcyjnych i wyjazdów.
Koniec płacenia za niezrealizowane godziny
Dotychczas nauczyciele otrzymywali wynagrodzenie za godziny ponadwymiarowe, nawet jeśli nie mogli ich zrealizować z winy szkoły, np. z powodu wycieczek klasowych czy uroczystości. Po wejściu w życie znowelizowanej Karty Nauczyciela sytuacja uległa zmianie. Zgodnie z interpretacją MEN, za niezrealizowane lekcje nauczyciel nie otrzyma pieniędzy, chyba że dyrektor przydzieli mu zastępstwo lub inne zajęcia opiekuńcze.
Resort tłumaczy decyzję „porządkowaniem przepisów”, które od 33 lat pozostawały w zawieszeniu. Jednak dla wielu nauczycieli to nieporozumienie. Jak podkreśla Urszula Woźniak, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, stary przepis, który gwarantował zapłatę za niezrealizowane godziny niezawinione przez nauczyciela, został usunięty już w 1992 roku — i nigdy nie został zastąpiony nowym.
„Panowała totalna dowolność” – mówi ZNP
– Przez ponad trzy dekady nie było jasnych zasad. Samorządy interpretowały przepisy po swojemu — jedne płaciły, inne nie. Teraz MEN zamiast uporządkować sytuację, jeszcze bardziej ją skomplikowało – komentuje Woźniak w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Związkowcy zwracają uwagę, że wielu nauczycieli wpadło przez nowe przepisy w trudną sytuację finansową. Stracili część wynagrodzenia, mimo że byli gotowi do pracy. Według NSZZ „Solidarność”, od 1 września 2025 roku nauczyciele znaleźli się „w bardzo trudnej sytuacji materialnej”, a decyzja MEN może doprowadzić do pogorszenia jakości pracy szkół.
Zamrożone wycieczki i szkolne wydarzenia
Wielu nauczycieli, w obawie przed utratą pieniędzy, rezygnuje z organizowania wyjść, imprez i wycieczek szkolnych. Pedagodzy podkreślają, że w efekcie cierpią uczniowie, którzy tracą dostęp do zajęć integracyjnych i edukacji pozaszkolnej.
– Doszło wręcz do paraliżu szkół: nauczyciele odwołują wyjścia na wszelkie imprezy pozaszkolne, bo nikt nie chce tracić na pensji. Atmosfera w szkołach zrobiła się fatalna, a przepis uderza nie tylko w nauczycieli, ale i w dzieci – napisał na blogu nauczyciel Dariusz Chętkowski.
„To metoda, nie chaos” – komentują pedagodzy
W sieci pojawiają się setki komentarzy rozgoryczonych nauczycieli. W jednym z nich czytamy:
– Rząd dobrze wie, co robi. Gdy nauczyciele zaczynają mówić jednym głosem, władza traci kontrolę. Więc trzeba ich podzielić finansowo. To nie chaos – to metoda.
Środowisko nauczycielskie apeluje do MEN o zmianę przepisów i przywrócenie jasnych zasad wynagradzania. Tymczasem resort milczy, a w szkołach narasta napięcie, które może sparaliżować pracę placówek w nowym roku szkolnym.
Nowe regulacje, które miały uporządkować system, doprowadziły do największego kryzysu w oświacie od lat. Nauczyciele mówią jednym głosem: „Nie chcemy jałmużny, chcemy sprawiedliwości i szacunku do naszej pracy”.

Kocham Warszawę, podróże i gastronomię i to właśnie o nich najczęściej piszę.