Zmiana czasu w 2026 roku może być ostatnią. Praca wre, są kolejne decyzje

W nocy z 28 na 29 marca 2026 roku o godzinie 2:00 przestawimy zegarki na 3:00 i przejdziemy na czas letni. Może to być jedna z ostatnich takich zmian w Unii Europejskiej. Komisja Europejska zapowiedziała w czerwcu 2025 roku, że wystąpi z nową propozycją zniesienia sezonowej zmiany czasu. Prace legislacyjne mogą przyspieszyć, bo obecne rozporządzenie określające terminy zmian obowiązuje tylko do końca 2026 roku.

Fot. Warszawa w Pigułce

Według rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów z 4 marca 2022 roku w Polsce mają nastąpić jeszcze trzy zmiany czasu: 26 października 2025, 29 marca 2026 i 25 października 2026. To daty wynikające z unijnej dyrektywy 2000/84/WE, która reguluje wprowadzanie czasu letniego w całej Unii. Jeśli Komisja Europejska przedstawi nową propozycję i uzyska poparcie wszystkich państw członkowskich, ostatnia zmiana może rzeczywiście nastąpić jesienią 2026 roku.

Polska podczas swojej prezydencji w Radzie UE w pierwszej połowie 2025 roku próbowała przełamać impas w negocjacjach. Minister rozwoju Krzysztof Paszyk przeprowadził rozmowy z unijnym komisarzem ds. transportu Apostolosem Dzidzikostasem. Obaj zgodnie stwierdzili, że Europa powinna zaprzestać zmian czasu. Problem leży w tym, że państwa członkowskie nie mogą się porozumieć, czy pozostać przy czasie letnim czy zimowym.

Co hamuje decyzję o zniesieniu zmiany czasu

Parlament Europejski już w 2019 roku poparł projekt rezygnacji ze zmian czasu. Planowano, że ostatnie przestawienie zegarków nastąpi w 2021 roku. Pandemia COVID-19 wstrzymała prace. Gdy po pandemii próbowano wrócić do tematu, okazało się, że problem leży głębiej – w braku zgody między krajami.

Kraje południowe Europy preferują czas zimowy. Argumentują, że latem temperatura jest i tak wysoka, a późniejsze zachodysłońca przy czasie letnim oznaczają większe użycie klimatyzacji wieczorem. Gospodarki turystyczne wolą, by słońce zachodziło wcześniej, bo goście wracają do hoteli i restauracji.

Kraje północne chcą pozostać przy czasie letnim. Wskazują, że zimą i tak jest ciemno, więc późniejszy wschód słońca nie robi różnicy. Za to dłuższe popołudnia latem dają więcej czasu na aktywność na świeżym powietrzu po pracy.

Komisja Europejska w 2018 roku zaproponowała rozwiązanie: każdy kraj sam wybiera, przy jakim czasie pozostaje. Szybko jednak okazało się, że taka fragmentacja stref czasowych sparaliżowałaby transport, komunikację i handel. Pociągi, loty, dostawy, systemy informatyczne – wszystko opiera się na synchronizacji czasu między krajami.

Rzeczniczka Komisji Europejskiej Anna-Kaisa Itkonen w marcu 2025 roku przyznała wprost: projekt utknął na etapie negocjacji między państwami członkowskimi. Brak zgody to główny powód zastoju. Zaapelowała do polskiej prezydencji o podjęcie działań, które przywrócą temat na unijną agendę.

Polska prezydencja próbowała przełamać pat

Minister Paszyk podczas polskiej prezydencji w pierwszej połowie 2025 roku przeprowadził konsultacje techniczne z przedstawicielami wszystkich państw członkowskich. Celem było wybadanie, czy istnieją szanse na kompromis. Większość krajów powtórzyła stanowisko sprzed sześciu lat.

Głównym zarzutem była brak oceny skutków, którą powinna przeprowadzić Komisja Europejska. Kraje chciały wiedzieć, jak zniesienie zmiany czasu wpłynie na zdrowie publiczne, bezpieczeństwo na drogach, zużycie energii, gospodarkę i życie codzienne obywateli.

Komisarz Dzidzikostas zobowiązał się w czerwcu 2025 roku do przeprowadzenia takiej oceny. Zapowiedział, że Komisja wystąpi z nową propozycją zniesienia sezonowej zmiany czasu. To dało nadzieję, że temat wreszcie ruszy z miejsca.

Dyplomaci unijni jednak nie są przekonani, że nawet po opublikowaniu oceny skutków państwa członkowskie dojdą do porozumienia. Problem nie leży w braku danych, tylko w zasadniczo różnych interesach gospodarczych i geograficznych.

Sejmowy projekt o całorocznym czasie letnim

Niezależnie od prac unijnych, 2 kwietnia 2025 roku Polskie Stronnictwo Ludowe – Trzecia Droga złożyło w Sejmie projekt ustawy o wprowadzeniu całorocznego czasu letniego środkowoeuropejskiego (UTC+2).

Autorzy projektu argumentują, że dwukrotna zmiana czasu w roku nie ma dziś uzasadnienia ani społecznego, ani ekonomicznego. Wskazują na negatywny wpływ na zdrowie, gospodarkę i życie codzienne. Konsultacje społeczne zakończyły się 2 maja 2025 roku. Projekt trafił do opinii Komisji Ustawodawczej, ale ta jeszcze jej nie wydała.

Problem w tym, że Polska jako kraj członkowski UE nie może jednostronnie odstąpić od dyrektywy 2000/84/WE. Samowolne zniesienie zmian czasu groziłoby karami finansowymi ze strony UE oraz poważnymi problemami z synchronizacją transportu i komunikacji międzynarodowej.

Pociągi i loty działają według rozkładów opartych na jednolitym czasie w całej Unii. Systemy informatyczne, giełdy, banki – wszystko opiera się na precyzyjnej synchronizacji. Polska działająca w innej strefie czasowej niż reszta Europy Środkowej wywołałaby chaos.

Większość Europejczyków chce zmian

W 2018 roku Komisja Europejska przeprowadziła największe w historii UE konsultacje publiczne na ten temat. Wzięło w nich udział 4,6 miliona obywateli. Wyniki były jednoznaczne: 84 procent respondentów opowiedziało się za zniesieniem zmian czasu, a 76 procent wskazało negatywne skutki zdrowotne.

W Polsce poparcie było jeszcze wyższe. Według badania CBOS z marca 2019 roku ponad 78 procent Polaków było przeciwnych zmianie czasu, a 74 procent preferowało pozostanie przy czasie letnim. To oznacza, że społeczeństwo ma wyraźne zdanie w tej sprawie.

Pierwotnym argumentem za zmianą czasu była oszczędność energii elektrycznej. W latach 70. ubiegłego wieku, gdy wprowadzano czas letni, gospodarka opierała się na oświetleniu żarowym i maszynach przemysłowych działających w stałych godzinach. Przesunięcie dnia pracy o godzinę miało zmniejszyć zużycie prądu wieczorem.

Dzisiaj ten argument już nie działa. Nowoczesne oświetlenie LED zużywa ułamek energii żarówek. Gospodarka 24-godzinna oznacza, że fabryki i centra logistyczne pracują całą dobę. Klimatyzacja latem zużywa więcej energii niż oszczędzamy na oświetleniu. Badania pokazują, że efekt energetyczny zmiany czasu jest dziś marginalny albo żaden.

Negatywne skutki zdrowotne są natomiast udokumentowane. National Sleep Foundation opublikowała badania wskazujące, że zmiana czasu wiąże się ze zwiększonym ryzykiem bezsenności, spadku koncentracji i osłabienia układu odpornościowego. Skrócenie snu o godzinę powoduje u wielu osób problemy z adaptacją przez kilka dni.

Aktualnie w Europie godzin nie zmieniają jedynie mieszkańcy Rosji, Białorusi i Islandii. W Polsce po raz pierwszy czas przesunięto w okresie międzywojennym. Później kilkukrotnie odchodzono i wracano do tego pomysłu. Od 1977 roku czas zmieniany jest nieprzerwanie.

Co to oznacza dla czytelnika

Kiedy dokładnie przestawić zegarki w 2026 roku

Najbliższa zmiana nastąpi w nocy z 28 na 29 marca 2026 roku. O godzinie 2:00 w nocy przestaw zegarek na 3:00. Stracisz godzinę snu, ale zyskasz dłuższe popołudnia. Słońce będzie zachodziło później, co dla wielu oznacza więcej światła dziennego po pracy.

Druga zmiana w 2026 roku przypada na noc z 24 na 25 października. O godzinie 3:00 w nocy cofniesz wskazówki na 2:00. Zyskasz godzinę snu, ale popołudnia staną się krótsze. Zimą słońce będzie zachodziło już około 16:00.

Większość urządzeń elektronicznych przestawia się automatycznie. Smartfony, komputery, tablety – wszystkie te urządzenia pobierają czas z internetu i aktualizują się same. Sprawdź jednak zegarki mechaniczne, budziki przy łóżku i zegar w samochodzie.

Czy to rzeczywiście ostatnia zmiana czasu

Teoretycznie tak, ale w praktyce nikt nie da gwarancji. Komisja Europejska zapowiedziała nową propozycję, ale musi ją jeszcze przedstawić, przegłosować w Parlamencie Europejskim i uzyskać zgodę wszystkich 27 państw członkowskich w Radzie UE.

Historia pokazuje, że proces ten może trwać latami. Pierwsze rozmowy o zniesieniu zmiany czasu rozpoczęły się w 2018 roku. Minęło już siedem lat, a decyzji nadal nie ma. Pandemia COVID-19 wstrzymała prace na dwa lata. Potem problem leżał w braku zgody między krajami.

Obecne rozporządzenie obowiązuje do końca 2026 roku. Komisja musi albo przedłużyć je na kolejne lata, albo przedstawić nowe rozwiązanie. Brak przedłużenia oznaczałby, że od 2027 roku kraje mogłyby teoretycznie same decydować o czasie. To jednak spowodowałoby chaos w transporcie i komunikacji.

Realistycznie patrząc, jeśli do połowy 2026 roku nie będzie zgody, Komisja przedłuży obecne przepisy o kolejne 3-5 lat. To oznaczałoby, że zmiany czasu będziemy doświadczać co najmniej do 2029 lub 2030 roku.

Co się stanie, jeśli UE zdecyduje się na stały czas letni

Polska prawdopodobnie wybrałaby czas letni (UTC+2), bo takie było stanowisko w projekcie PSL i taki jest głos społeczeństwa w badaniach. Oznaczałoby to, że zimą słońce wschodziłoby bardzo późno.

W grudniu i styczniu w południowo-wschodniej Polsce słońce wschodziłoby około godziny 8:00 rano. Na północnym zachodzie kraju – w Szczecinie czy Zielonej Górze – wschód byłby dopiero około 8:45. Dzieci idziące do szkoły o 7:30 poruszałyby się w całkowitych ciemnościach.

Zachodziłoby natomiast później. W południowo-zachodniej Polsce około 17:00, w północno-wschodniej około 16:00. Dla pracujących oznaczałoby to więcej światła po pracy, możliwość spacerów, zakupów i aktywności na świeżym powietrzu w jaśniejszych godzinach.

Latem różnica byłaby mniejsza. Wschody około 4:00-4:30, zachody około 21:00-21:30. Dla większości ludzi nie miałoby to większego znaczenia, bo i tak śpimy w tych godzinach lub jesteśmy aktywni po zmroku.

Co się stanie, jeśli UE zdecyduje się na stały czas zimowy

Polska mogłaby zostać zmuszona do przyjęcia czasu zimowego (UTC+1), jeśli większość krajów Europy Środkowej wybierze taką opcję. Niemcy, Czechy, Austria, Słowacja – musimy być zsynchronizowani z nimi ze względu na transport i handel.

Stały czas zimowy oznaczałby, że latem słońce wschodziłoby bardzo wcześnie. W czerwcu wschód już około 3:30-4:00 rano. Większość ludzi wtedy śpi, więc to światło zostałoby zmarnowane.

Zachodziłoby natomiast wcześnie. Latem około 20:00-20:30, co dla wielu oznaczałoby mniej czasu na aktywność po pracy. Zimą wschody byłyby wcześniejsze – około 7:00-7:30, co dawałoby więcej światła rano dla dzieci idących do szkoły.

Zwolennicy czasu zimowego argumentują, że jest on bliższy czasowi słonecznemu i zdrowszy biologicznie. Nasz organizm lepiej funkcjonuje, gdy czas urzędowy odpowiada rzeczywistemu położeniu słońca. Późniejsze wschody przy czasie letnim zaburzają rytm dobowy.

Jak przygotować się na ewentualną zmianę systemu

Jeśli rzeczywiście w 2027 roku UE wprowadzi stały czas, będzie to ostatnia zmiana, do której musisz się przygotować. Nie będzie już więcej przestawiania zegarków dwa razy w roku.

Dla osób wrażliwych na zmiany rytmu dobowego stały czas będzie ulgą. Nie będzie już marcowego zmęczenia po stracie godziny snu ani październikowego rozregulowania. Twój organizm będzie miał cały rok na adaptację do jednego wzorca.

Dla firm transportowych, logistycznych i IT oznacza to uproszczenie. Nie będzie już konieczności aktualizacji rozkładów jazdy, harmonogramów dostaw i systemów informatycznych dwa razy w roku. To realne oszczędności i mniej ryzyka błędów.

Dla rodziców małych dzieci stały czas oznacza prostsze ustalanie rytmu dnia. Nie będzie już marcowego buntu dzieci, które nagle muszą kłaść się spać przy pełnym świetle. Nie będzie również październikowego problemu z budzeniem, gdy dzieci są rozbudzone późnym zachodem słońca.

Czy można przewidzieć, którą opcję wybierze Polska

Projekt PSL zakładał czas letni. Badania CBOS pokazały, że 74 procent Polaków preferuje tę opcję. Minister Paszyk również wypowiadał się za czasem letnim. Wszystko wskazuje na to, że gdyby decyzja zależała tylko od Polski, wybralibyśmy UTC+2.

Problem w tym, że nie możemy zdecydować sami. Musimy być zsynchronizowani z krajami sąsiednimi. Jeśli Niemcy wybiorą czas zimowy, Polska prawdopodobnie będzie musiała pójść w ich ślady. Alternatywą byłoby znalezienie się w innej strefie czasowej niż Berlin, co sparaliżowałoby współpracę gospodarczą.

Czechy, Słowacja, Austria, Węgry – wszystkie te kraje muszą podjąć wspólną decyzję. Europa Środkowa prawdopodobnie będzie działać jako blok. Różnice między poszczególnymi krajami byłyby zbyt kosztowne.

Ile czasu zajmie organizmowi przystosowanie się do stałego czasu

Jeśli UE wprowadzi stały czas letni, zimowe poranki będą ciemniejsze. Twój organizm potrzebuje około 2-3 tygodni, by przyzwyczaić się do nowego wzorca. Badania pokazują, że po tym czasie większość ludzi przestaje odczuwać dyskomfort.

Problemy mogą dotyczyć szczególnie osób, które wstają bardzo wcześnie – o 5:00 lub 6:00 rano. Zimą oznacza to wstawanie w całkowitych ciemnościach. Możesz to złagodzić używając lamp symulujących wschód słońca – budzą stopniowo zwiększając jasność.

Stały czas zimowy oznaczałby problem odwrotny: latem bardzo wczesne wschody słońca. Jeśli mieszkasz w jasnej sypialni bez rolet zaciemniających, słońce obudzi cię już około 4:00 rano. Inwestycja w dobre rolety stanie się konieczna.

Dla dzieci adaptacja zazwyczaj trwa krócej niż dla dorosłych. Ich organizm jest bardziej elastyczny. Po tygodniu większość dzieci wraca do normalnego rytmu. Problem mogą mieć nastolatki, których rytm dobowy naturalnie przesuwa się na późniejsze godziny.

Czy sąsiednie kraje już zdecydowały

Rosja zrezygnowała ze zmiany czasu w 2014 roku i pozostała przy stałym czasie zimowym. Białoruś zrobiła to samo w 2011 roku. Islandia nigdy nie wprowadzała czasu letniego. Te kraje pokazują, że życie bez zmian czasu jest możliwe.

Ukraina nadal zmienia czas, bo jest związana dyrektywami UE jako kraj stowarzyszony. Jeśli Unia zrezygnuje ze zmian, Ukraina prawdopodobnie pójdzie w jej ślady.

Wielka Brytania formalnie nie jest już w UE, ale tradycyjnie synchronizuje czas z kontynentem ze względów praktycznych. Brexit nie zmienił zasad dotyczących czasu. Jeśli Europa zniesie zmiany, Brytyjczycy najprawdopodobniej zrobią to samo.

Szwajcaria nie jest w UE, ale również synchronizuje czas z sąsiadami. Kraj otoczony przez Unię musi działać w tym samym systemie, inaczej paraliż transportu i handlu byłby nieunikniony.

Co mówią eksperty o skutkach zdrowotnych

Badania National Sleep Foundation wskazują, że marcowa zmiana czasu zwiększa ryzyko zawałów serca o 24 procent w pierwszy poniedziałek po przestawieniu zegarków. Stracona godzina snu zaburza rytm sercowo-naczyniowy u osób z grup ryzyka.

Październikowa zmiana również ma negatywne skutki. Dodatkowa godzina snu brzmi dobrze, ale rozregulowanie rytmu dobowego powoduje problemy z zasypianiem przez kilka dni. Wzrasta liczba wypadków drogowych i w pracy w tygodniu po zmianie czasu.

Chronobiolodzy zgodnie twierdzą, że stały czas jest zdrowszy niż dwie zmiany rocznie. Problem leży w tym, który czas wybrać. Czas zimowy jest bliższy naturalnemu rytmowi słonecznemu, co biologicznie jest lepsze dla organizmu.

Czas letni daje więcej światła po pracy, co przekłada się na lepsze samopoczucie psychiczne i więcej aktywności fizycznej. Ludzie więcej czasu spędzają na świeżym powietrzu, co ma pozytywny wpływ na zdrowie.

Idealnym rozwiązaniem byłoby przesunięcie godzin pracy, a nie czasu urzędowego. Zamiast zmieniać zegarki, firmy mogłyby wprowadzać elastyczne godziny rozpoczynania pracy w zależności od pory roku. To jednak wymaga większych zmian kulturowych niż decyzja unijna.

W 2026 roku czekają nas jeszcze trzy zmiany czasu: 29 marca, 25 października. Komisja Europejska zapowiedziała nową propozycję zniesienia sezonowej zmiany czasu, ale decyzja wymaga zgody wszystkich państw członkowskich. Polska podczas prezydencji w 2025 roku próbowała przełamać impas, ale kraje nie mogą się porozumieć, czy wybrać czas letni czy zimowy. Według badań 84 procent Europejczyków i 95 procent Polaków popiera zniesienie zmian.

Obserwuj nas w Google News
Obserwuj
Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl

Copyright © 2023 Niezależny portal warszawawpigulce.pl  ∗  Wydawca i właściciel: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl