14-latek opowiada, jak Rosjanie zamordowali ojca na jego oczach
14-letni Jurij opowiedział o tym, jak Rosjanin zamordował mu ojca. Sam cudem uszedł z życiem, pewnie dlatego, że oprawca strzelił mu w kaptur i myślał, że nie żyje.

Fot. Shutterstock
Do zdarzenia doszło 17 marca w Buczy. 14-letni Jurij i jego 49-letni ojciec Rusłan opuścili dom w poszukiwaniu jedzenia i lekarstw. Na ulicy zatrzymał ich rosyjski żołnierz.
Ukraińcy unieśli ręce. Powiedzieli, że nie mają bro i nie są niebezpieczni. – Tata obrócił głowę w moją stronę. Wtedy został postrzelony. Dostał dwie kule w klatkę piersiową, w okolice serca. Upadł – mówi Jurij.
Następnie Rosjanin strzelił do 14-latka. Trafił go w rękę, wtedy upadł. Żołnierz strzelił powtórnie w ramię, ale celował w głowę. Kula przeszła przez kaptur. Potem strzelił powtórnie do ojca chłopca, ale jak twierdzi Jurij, 49-latek i tak już nie żył.
Nastolatek dostał ataku paniki miał ręce we krwi. Gdy tylko żołnierz wrócił do czołgu, chłopiec zerwał się na równe nogi i uciekł.
Matka nie mogła uwierzyć w to, co się stało, wybiegła na ulicę, mimo błagań chłopca, by tego nie robiła. Powstrzymali ją jednak sąsiedzi, którzy mówili, że Rosjanie zabijają wszystkich.
Kobieta i jej matka dotarły do ciała następnego dnia. Ubłagały żołnierzy, by pozwolili im zabrać ciało. Mężczyzna spoczął w przydomowym ogródku.
49-latek z wykształcenia był prawnikiem. Podczas wojny aktywnie działał w wolontariacie, chciał pomagać ludziom.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.