Masz kominek w salonie? Od 1 stycznia przyjemność może kosztować 5000 zł. Nowe wytyczne uderzają w właścicieli domów
Dla wielu Polaków wieczór przy kominku to synonim zimowego relaksu i domowego ciepła. Jednak sielanka może zostać brutalnie przerwana pukaniem do drzwi. Wraz z nadejściem 2026 roku w wielu województwach kończą się okresy przejściowe dla tzw. kominków rekreacyjnych, a normy dotyczące paliwa zostają drastycznie zaostrzone. Straże gminne otrzymały nowe wytyczne i sprzęt do badania wilgotności drewna. Czy Twój salon spełnia wymogi Ekoprojektu? Jeśli nie, „romantyczny wieczór” może zakończyć się mandatem, który zrujnuje domowy budżet.

Fot. Warszawa w Pigułce
Zegad tyka dla „kopciuchów” w salonie. Ekoprojekt to nie żart
Przez lata uwaga opinii publicznej i ustawodawców skupiona była głównie na starych kotłach węglowych w piwnicach, niesławnych „kopciuchach”, które odpowiadały za smogowy horror polskich miast. W cieniu tej walki, w tysiącach polskich salonów, wciąż funkcjonują kominki starego typu. Często są to otwarte paleniska lub wkłady kominkowe instalowane w latach 90. i na początku lat 2000., które nie mają nic wspólnego z nowoczesną technologią spalania.
Od 1 stycznia 2026 roku wchodzimy w nową rzeczywistość prawną. W większości województw, zgodnie z przyjętymi uchwałami antysmogowymi, użytkowanie miejscowych ogrzewaczy pomieszczeń (czyli m.in. kominków, kóz, pieców kaflowych) jest dozwolone wyłącznie, jeśli spełniają one wymagania Ekoprojektu (Ecodesign). Co to oznacza w praktyce? Urządzenie musi posiadać certyfikat potwierdzający wysoką sprawność energetyczną oraz niską emisję pyłów (PM) i tlenków azotu.
Wielu właścicieli domów żyje w błogiej nieświadomości, sądząc, że skoro kominek służy im tylko „od święta”, do stworzenia nastroju, to przepisy ich nie dotyczą. To błąd, który może słono kosztować. Prawo w tym zakresie nie rozróżnia (z małymi wyjątkami lokalnymi) spalania „dla ciepła” od spalania „dla przyjemności”. Emisja szkodliwych substancji jest taka sama, a urzędnicy nie będą pytać o intencje, lecz o dokumenty i tabliczkę znamionową urządzenia.
Wilgotnościomierz prawdę Ci powie. Pułapka „mokrego drewna”
Nawet jeśli posiadasz nowoczesny, certyfikowany wkład kominkowy spełniający wyśrubowane normy Ekoprojektu, wciąż możesz narazić się na gigantyczną karę. Wszystko przez paliwo. Od 1 stycznia kontrole straży miejskiej i gminnej będą kładły olbrzymi nacisk na jakość spalanego drewna. Przepisy są tutaj bezwzględne: drewno opałowe nie może mieć wilgotności przekraczającej 20%.
Dlaczego to takie ważne? Spalanie mokrego drewna jest skrajnie nieekonomiczne – duża część energii marnowana jest na odparowanie wody. Jednak kluczowy jest aspekt ekologiczny: mokre drewno generuje ogromne ilości sadzy, smoły i pyłów zawieszonych PM2.5 oraz PM10, które są głównym składnikiem smogu. Dodatkowo, takie spalanie niszczy przewód kominowy, zwiększając ryzyko pożaru sadzy.
Podczas kontroli funkcjonariusz nie będzie oceniał drewna „na oko”. Straże zostały wyposażone w profesjonalne wilgotnościomierze. Procedura jest prosta: urzędnik przykłada sondę do polana znajdującego się przy kominku lub w palenisku. Jeśli wynik na wyświetlaczu przekroczy magiczne 20%, nie ma miejsca na dyskusję. Tłumaczenie, że „drewno leżało pod wiatą” na nic się nie zda. Aby osiągnąć wymaganą wilgotność, drewno musi być sezonowane minimum dwa lata w odpowiednich warunkach.
Dni smogowe – czerwone światło dla kominków
Kolejnym elementem, o którym zapominają właściciele kominków, są tzw. „dni smogowe”. W wielu Programach Ochrony Powietrza (POP) wprowadzono zapisy o całkowitym zakazie używania kominków rekreacyjnych w dni, kiedy jakość powietrza jest zła i ogłoszono alarm smogowy.
Jeśli kominek nie jest jedynym źródłem ogrzewania w Twoim domu (a masz np. piec gazowy, pompę ciepła lub podłączenie do sieci ciepłowniczej), to w dni z przekroczeniami norm pyłów masz prawny zakaz rozpalania w kominku. System powiadamiania mieszkańców (np. przez aplikacje RSO czy komunikaty w mediach) działa coraz sprawniej. Ignorowanie tych ostrzeżeń jest traktowane przez służby jako rażące lekceważenie zdrowia sąsiadów.
Warto wiedzieć, że sąsiedzi są coraz bardziej czujni. Aplikacje typu „Krajowa Mapa Zagrożeń Bezpieczeństwa” czy „Zgłoś Smog” pękają w szwach od zgłoszeń. Dym z komina w dniu, kiedy wszyscy duszą się od smogu, jest jak zaproszenie dla patrolu. A patrol, mając twarde dowody w postaci odczytów ze stacji pomiarowych, nie będzie skłonny do wystawiania pouczeń.
Elektrofiltry – ratunek dla starych kominków?
Czy nowe przepisy oznaczają, że musisz wyburzyć obudowę kominka i wyrzucić stary wkład, robiąc w salonie generalny remont? Niekoniecznie. Ustawodawca przewidział pewną furtkę dla posiadaczy starszych urządzeń. W wielu uchwałach antysmogowych dopuszcza się dalsze użytkowanie kominków niespełniających wymogów Ekoprojektu, pod warunkiem doposażenia ich w urządzenie redukujące emisję pyłów do poziomu zgodnego z normami.
Mowa tu o elektrofiltrach kominowych. Są to urządzenia montowane na szczycie komina lub w przewodzie kominowym, które wykorzystują wysokie napięcie do wyłapywania cząsteczek pyłu ze spalin. Skuteczność takich filtrów jest bardzo wysoka i często pozwala „zalegalizować” stary kominek bez konieczności jego wymiany.
Jest to jednak spory wydatek – koszt zakupu i montażu elektrofiltra to często kilka tysięcy złotych. Mimo to, w porównaniu z kosztem demontażu starego kominka, zakupu nowego wkładu i odbudowy całej aranżacji, może to być opcja warta rozważenia. Ważne jednak, aby urządzenie posiadało odpowiednie certyfikaty, które zostaną uznane przez kontrolera podczas inspekcji.
Mandat to dopiero początek problemów
Wspomniane w tytule 5000 złotych to maksymalna grzywna, jaką może nałożyć sąd, jeśli odmówisz przyjęcia mandatu lub jeśli sprawa trafi na wokandę z powodu rażących naruszeń. W trybie mandatowym strażnik może nałożyć karę do 500 złotych. Jednak konsekwencje finansowe mogą być znacznie szersze.
Jeśli podczas kontroli okaże się, że używasz instalacji niezgodnie z prawem budowlanym lub przepisami ochrony środowiska, urzędnik może wydać decyzję administracyjną nakazującą natychmiastowe wstrzymanie użytkowania kominka. W skrajnych przypadkach, nadzór budowlany może nakazać rozbiórkę samowolnie przebudowanych elementów komina.
Dodatkowo, rośnie presja ze strony ubezpieczycieli. Firmy ubezpieczeniowe coraz częściej wprowadzają do Ogólnych Warunków Ubezpieczenia (OWU) klauzule wyłączające odpowiedzialność za szkody powstałe w wyniku użytkowania urządzeń niespełniających aktualnych norm prawnych. Jeśli więc od iskry z nielegalnego kominka zajmie się dom, możesz nie dostać ani złotówki odszkodowania.
Co to oznacza dla Ciebie?
Nowy rok przynosi koniec pewnej epoki – epoki bezkarnego dymienia „dla klimatu”. Aby uniknąć stresu i nieprzewidzianych wydatków, musisz podjąć działania prewencyjne:
- Zrób audyt dokumentacji: Odszukaj instrukcję obsługi i dokumentację techniczną swojego kominka. Sprawdź, czy widnieje tam informacja o zgodności z dyrektywą Ekoprojekt (Ecodesign). Jeśli kominek jest stary i nie masz papierów – najprawdopodobniej nie spełnia norm.
- Kup wilgotnościomierz: To proste urządzenie kosztuje kilkadziesiąt złotych w markecie budowlanym. Zanim wrzucisz polano do ognia, sprawdź jego wilgotność. To Twoja pierwsza linia obrony w razie kontroli – będziesz miał pewność, co spalasz.
- Sprawdź lokalne przepisy: Wejdź na stronę swojego urzędu gminy lub miasta i wyszukaj hasło „uchwała antysmogowa”. Sprawdź dokładne daty graniczne dla Twojego regionu. Terminy wymiany pieców różnią się w zależności od województwa.
- Rozważ modernizację: Jeśli Twój kominek to „zabytkowy” kopciuch, zastanów się nad montażem elektrofiltra lub wymianą wkładu na nowy. Wiele firm oferuje tzw. kasety kominkowe, które można wsunąć w istniejące palenisko bez konieczności burzenia obudowy.
- Śledź komunikaty smogowe: Zainstaluj w telefonie aplikację monitorującą jakość powietrza (np. Kanarek, Airly czy Regionalny System Ostrzegania). Jeśli wskaźniki świecą na czerwono, zrezygnuj z rozpalania w kominku. Oszczędzisz płuca swoje, sąsiadów i swój portfel.
Kontrole, które ruszają po Nowym Roku, nie mają na celu uprzykrzania życia, ale walkę o to, czym oddychamy. Jednak dla nieprzygotowanych właścicieli domów, zderzenie z nowymi przepisami może być bolesne. Warto zadbać o legalność swojego domowego ogniska, zanim w drzwiach stanie patrol.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Zawodowo interesuje się prawem i ekonomią.