Tragedia. Nie żyje 18-latka. Przed śmiercią wysłała do mamy dramatyczną wiadomość
Rodzice 18-letniej Poli są głęboko zrozpaczeni i mają wiele wątpliwości dotyczących działań podjętych przez lekarzy w szpitalu w Piasecznie. Twierdzą, że to bezczynność personelu medycznego z tego podwarszawskiego ośrodka przyczyniła się do śmierci dziewczyny. Rodzice pozostali z ogromnym bólem i niezliczonymi pytaniami dotyczącymi podejmowanych działań przez szpital.
Opisując tę niezwykle tragiczną sprawę, dziennikarze programu „Uwaga” TVN przedstawili historię 18-letniej Poli, która niedawno osiągnęła pełnoletniość. Pewnego dnia poczuła się trochę gorzej, a początkowo niegroźne objawy zaczęły się stopniowo nasilać:
– Przed wizytą u internisty gorączka nasiliła się do 40 stopni C., co nie było typowe, bo prawie nigdy nie gorączkowała, a na pewno tak wysoko – powiedział ojciec dziewczyny w reportażu.
Lekarz internista, po tym jak test na obecność COVID-19 przyniósł negatywny wynik, przepisał Poli leki przeciwgrypowe i skierował ją na pilne wykonanie zdjęcia rentgenowskiego. Nastolatka została przyjęta do szpitala w Piasecznie, znajdującego się pod Warszawą.
Doświadczenia z placówką opisuje matka dziewczyny:
– Długo czekałyśmy na lekarza. Powiedziałam, jaka jest sytuacja i dałam mu skierowanie i zalecenia pani doktor. Wedle słów matki lekarz miał powiedzieć: „Wie pani, jak każdego 18-latka byśmy przyjmowali do szpitala, to by nie było miejsc”. Zapytał, kiedy były przyjęte lekarstwa. Były przyjęte około godzinę wcześniej. Powiedział, że 2-3 dni trzeba ją obserwować i jeśli się nie poprawi, to mieliśmy wrócić – relacjonuje matka Poli. – Nie zmierzył jej ciśnienia, nie zbadał jej, nic – dodaje.
Tata Poli wskazuje:
” W papierach było wskazanie, że to ma związek z zapaleniem płuc. Rentgen to jest 10-15 minut, a nie zostało zrobione nic. Wielce prawdopodobne, po tym, co się później wydarzyło, że coś pod kątem płuc czy saturacji by wyszło”.
Pola i jej rodzice powrócili do domu, gdzie przez dwa dni próbowali pomóc dziewczynie w powrocie do zdrowia. Niestety, było tylko gorzej. Po dwóch dniach stan 18-latki nie tylko nie poprawił się, lecz znacznie się pogorszył. Pojawiły się silne duszności. W tej sytuacji wezwano karetkę, która w nocy przetransportowała ją do szpitala w Piasecznie. Pola skończyła 18 lat, rodzice nie mogli jej towarzyszyć w drodze do tego szpitala.
W nocy do mamy Poli przyszedł dramatyczny SMS. – Po godz. 2 napisała: „Żyję niby”. O 2:59 napisała „Ale nie wiem, czy ja to przeżyję”. I ostatni SMS był o 5:57 o treści: „Nie mogę oddychać” – relacjonuje mama dziewczyny.
Następnego ranka Pola już była nieprzytomna. Trafiła do Warszawy, gdzie przez kolejne osiem dni personel oddziału intensywnej terapii szpitala MSWiA w Warszawie walczył o jej życie. Niestety, mimo wszelkich wysiłków, nastolatka zmarła z powodu obrzęku mózgu.

Z zawodu językoznawca i tłumacz języka angielskiego. W redakcji od samego początku.