Elżbieta Bieńkowska: za 6 tys. pracuje tylko "złodziej albo idiota"
Elżbieta Bieńkowska jest obecnie komisarzem Komisji Europejskiej ds. rynku wewnętrznego i usług, przemysłu, przedsiębiorczości oraz małych i średnich przedsiębiorstw. Stanowisko to objęła 1 listopada 2014 roku.
Słowa, które zbulwersowały opinię publiczną zostały wypowiedziane przez nią, kiedy była jeszcze wicepremierem i ministrem infrastruktury i rozwoju. Wypowiedziała je w rozmowie z Pawłem Wojtunikiem, szefem CBA, podczas spotkania w restauracji „Sowa i Przyjaciele”. Informacje zdobył Cezary Gmyz, dziennikarz śledczy, dla tygodnika „Do Rzeczy”.
Ówczesnej wicepremier nie może zmieścić się w głowie, jak jej znajoma może pracować za 6 000 zł:
B: A ona jest z Gdyni i jeździ co tydzień w ogóle, wiesz, z tymi dziećmi (…) bo tam ma wykłady. Ten jej mąż zginął tragicznie. Gdzieś się utopił, czy no… No utopił się, dwa lata temu czy ileś. I jest wdową z dwójką dzieci, takich no w wieku, zdaje mi się późnopodstawówkowym, nie gimnazjalnym, na pewno jeszcze. I ona te dzieci ma tutaj ze sobą. Czyli ona prowadzi normalne gospodarstwo.
W: Dwa domy. Bo jeszcze tam…
B: Tak, dokładnie tak. Mówi: i wiesz ile mi w zimie zostawało, jak dochodziło za ogrzewanie, tam wiesz tego…
W: A dzieci tam jeszcze do jakiejś szkoły…
B: Mówi: ja dostawałam pensji 6 tys. 6 tys. zł! No rozumiesz to?
W: Nie, nie…
B: No albo złodziej, albo idiota. To jest niemożliwe tak? Żeby ktoś za tyle pracował. Ona mówi, że jej koledzy z uczelni to w ogóle się w głowę pukają, bo nie wierzą. Jak uwierzą, to się w głowę pukają – co ona tu jeszcze robi?!
W: Kiedyś w Polsce było tak, że bycie wiceministrem to jest już kamień milowy w CV. Że po tym już jesteś autorytetem, guru, czeka cię tylko lepsza kariera. A tu po prostu każdy patrzy. Mnie też się tak kiedyś wydawało… A teraz podsekretarzem stanu, tak? Zobacz jak wiceministrowie mają (…) klepią biedę.
B: Tak, tak…
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.